Dzisiaj wielu z nam (może nie wszystkim) znane jest uniwersum z serii Gier Assassin's Creed. Gry te towarzyszą nam już od 2008 roku. Jednak pierwsza część nie była przyjęta z tak wielką aprobatą, jak inne. Chcesz wiedzieć dlaczego? Zapraszam do lektury.
SPOILER ALERT!
Pragnę zaznaczyć, że materiał zawiera oczywiste spoilery, także jeśli kiedyś w przyszłości masz zamiar przejść tą grę, albo jesteś w trakcie jej przechodzenia - nie czytaj tego.
Pod lupę biorę wersję na: Xbox 360.
Na początku muszę przyznać się do pewnej rzeczy. Swoją przygodę z tą własnie serią gier zaczęłam aż od trzeciej odsłony. Z perspektywy czasu uświadamiam sobie, że to nie było jednak zbyt dobre posunięcie i powinnam była jednak przechodzić je wszystkie po kolei. Dlaczego? Kiedy odpaliłam pierwszą część po przejściu trzeciej, nie było jeszcze naprawdę bardzo wielu opcji, które potrafiły ułatwić życie m.in. słabo dopracowany wzrok orła, brak możliwości ulepszania postaci, brak możliwości posiadania jakichkolwiek dóbr materialnych, brak wszelkiego rodzaju opcji customizacji (zmiany wizerunku) swojej postaci. Mimo, że trzecia odsłona serii pozostawiała wiele do życzenia, pierwsza nie oferowała praktycznie nic poza klimatem i bardzo ciekawą fabułą.
W grze dostępnych było 5 lokacji: Damaszek, Akka, Jerozolima, Masjaf i coś na rozstaju, ale na chwilę obecną za cholerę nie mogę przypomnieć sobie nazwy. Naszym protagonistą jest Altair Ibn La'Ahad, najzdolniejszy uczeń mistrza zakonu Assassynów - Al Mualima. Po wejściu do Animusa, kiedy po raz pierwszy wcielamy się w tą rolę, nasz Assassyn łamie 3 pierwsze zasady kreda. Zabija niewinnego przed świątynią, działa nie ukrywając się, oraz naraża swój zakon na niebezpieczeństwo, przez co ginie jedna z jego osób towarzyszących, a druga doznaje poważnego urazu. Za taką głupotę, mistrz Al Mualim jest zawiedziony na swoim najzdolniejszym uczniu i postanawia go ukarać. Altair traci swoją rangę i dostaje od mistrza 9 celów do zabicia. Po zabiciu każdego z nich, nasz ekwipunek ulega zmianie. Dostajemy np. lepszy miecz, więcej zdrowia, ulepszony pas na noże itp. co jest dosyć ciekawym aspektem, bo zachęca nas do wykonywania misji głównych.
Tyle, że misje główne są po prostu nudne, monotonne i takie same. Idź, podsłuchaj, zdobądź informacje, zabij cel. Koniec. Czy tak to powinno wyglądać? Moim zdaniem przyjemność z grania w gry, polega na różnorodności, jaką może oferować nam świat. Pierwsza odsłona Assassin's Creed ma ogromny, niewykorzystany potencjał. Dało się to rozwinąć lepiej, dając misje poboczne trochę inne niż uratowanie mieszkańca, przecież dało radę wcisnąć coś ciekawszego. Było mnóstwo wolnej przestrzeni.
Nawet nie chcę wspominać o sztucznej inteligencji przeciwników. Strażnicy zamiast napierdzielać nas wszyscy naraz, każdy ustawiał się do kolejki po śmierć. Polski Dubbing to porażka, ale w grach to normalka. Jedynie gry, które powstają w Polsce posiadają dobrze dobrane głosy do postaci. Całe szczęście, że kolejne części były o wiele ciekawsze.
Moja ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz