środa, 3 czerwca 2015

Film, na którym zawsze płaczę.

Jak na typową babę przystało, lubię czasami pooglądać sobie jakieś romansidła. Oczywiście nie przesadzając i robiąc to z umiarem, bo mimo że lubię takie wyciskacze łez, to zdaję sobie sprawę że źle na mnie działają. Przykładem takiego działania, jest film "P.S. Kocham Cię", który doprowadza mnie do łez po pierwszych 20 minutach oglądania, nieważne który już raz widzę tą samą scenę - za każdym razem łzy mimowolnie spływają po moich policzkach.

Żadnym spojlerem nie będzie, jeśli pokrótce przedstawię wam fabułę, którą i tak możecie przeczytać wszędzie. Głównymi bohaterami filmu są małżonkowie: Gerry i Holly. Niestety, z powodu guza mózgu, Gerry umiera. Holly jest załamana jego śmiercią, nie wychodzi z domu, ubiera się w jego rzeczy i przez cały czas czuje jego obecność. W dniu swoich 30 urodzin, dostaje jednak tort i nagranie na taśmę od swojego zmarłego męża, który to przez rok wysyła jej listy, gdzie kieruje ją co ma robić, żeby otrząsnąć się po jego śmierci. Na końcu każdego listu dopisuje "P.S Kocham Cię"
Jest to niewątpliwie jeden z najpiękniejszych filmów o miłości, jakie kiedykolwiek w życiu widziałam. Wyciskacz łez pełną gębą co prawda, ale warty obejrzenia. Mając przy sobie swoje ukochane osoby nawet nie zastanawiamy się jak mógłby oddziałać na nas ich brak. Nie wszyscy sobie z tym dobrze radzą, niektórzy otrząsają się z tego przez całe swoje życie. Miłość, to ogromna moc, która nie umiera tak łatwo i żyje w nas przez jakiś czas, mimo że w rzeczywistości już nie.

Zawsze, kiedy mam zły humor (Tak, ja też je miewam) -oglądam to. Wtedy się przynajmniej wypłaczę i wszystko jest w porządku. Zły humor mija. Bardzo polecam.

2 komentarze:

  1. Szczerze to pierwszy raz słyszę o tym filmie, jednak koniecznie muszę go obejrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, koniecznie! ;) Naprawdę godny polecenia, zwłaszcza jak ma się trochę gorszy humor.

      Usuń