Ach, nieśmiałość... taka wewnętrzna blokada, która ciągle powtarza mi: "OMG, Julia! Nie rób tego.. przecież zrobisz z siebie kompletną debilkę"
Sama już zaczynam zastanawiać się, czy to nieśmiałość czy po prostu lęk przed ludźmi. Jak jakiś wypłosz boję się do nich podejść, zwłaszcza do tych, którzy w pewnym sensie budzą we mnie "rispekt" Przykład: Kiedy będąc w gimnazjum na przerwie miałam podejść do nauczycielki żeby spytać o parę rzeczy, musiałam przygotowywać się do tego psychicznie przez jakieś 15 minut. Kiedy w końcu zebrałam się na odwagę i podeszłam, zapomniałam najważniejszej rzeczy i z reguły musiałam podchodzić jeszcze raz. Nie dość, że to coś strasznego, to musiałam powtarzać to wiele razy ze względu na tą nieśmiałość.
Wszyscy zawsze się ze mnie śmiali, że jestem "zakręcona jak słoik dżemu" i to bycie zakręconą przeważnie wynikało z nieśmiałości. Nie chcąc zrobić z siebie głupiej, obracałam wszystko w żart i sama się z tego śmiałam. Bałam się, co sobie o mnie pomyślą.
I nadal nie potrafię być pewna siebie i śmiała. Może jeszcze do końca nie pozbyłam się swoich kompleksów i to mnie gdzieś blokuje?
To na tyle, dzięki że przeczytałaś/łeś tą porcję szczerości ode mnie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz